Obdarzony wspaniałą inteligencją i bardziej gruntownie obeznany z nauką nad większość ludzi wielkiego świata, wice-hrabia mógł sobie pierwszorzędną wytworzyć pozycję, bądź w armii, bądź w polityce, lub dyplomacji. Nie posiadał wszelako takich pragnień. Zadawalniał się swem stanowiskiem wielkiego pana, mając corocznie do rozporządzenia trzysta tysięcy liwrów renty; zajmował się sportem namiętnie, oraz tem wszystkiem, cokolwiekbądź odznaczyło się w literaturze i sztuce.
Złączony stosunkami szczerej życzliwości z markizem de Maucombe, bywał codziennym gościem w jego pałacu przy bulwarze Inwalidów przed pięcioma laty, a rozkochawszy się w Klotyldzie, prosił o jej rękę.
Pan de Maucombe oceniając wartość jego charakteru, jego wysoką pozycję społeczną, wspaniały majątek hrabiego, a po nad wszystko jego przymioty serca i umysłu, pragnął gorąco tego małżeństwa. Jedynem jego marzeniem było widzieć swą jedynaczkę wice-hrabiną de Grandlieu.
Klotylda uczuwała żywą sympatję dla Armanda, żywiła dlań szczerą, trwałą przyjaźń i być może, gdyby była miała natenczas więcej nad lat dwadzieścia, oddałaby była mu swą rękę i została jego żoną.
Istniała wszakże przeszkoda ku temu. Panna de Maucombe była jedną z tych młodych dziewcząt, które raz ukochawszy, nie umieją kochać powtórnie, a nieszczęściem ona już ukochała.
Markiz, od dawna owdowiały, i mimo swych lat sześćdziesięciu zajęty rozrywkami wielkiego świata, oprowadził weń Klotyldę, gdy ukończyła szesnasty rok
Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 1.djvu/39
Ta strona została przepisana.