grożącem niebezpieczeństwie, Zresztą trujące substancje zabijają ciało, gdy niektóre książki na zawsze duszę kalają.
Ów przedział w szafie bibljotecznej zawierał w sobie zbiór najwyuzdańszych romansów, słowem to wszystko cokolwiekbądź zgubnego wydał wiek XVIII i początek XIX stulecia.
Dziewczę rzuciło się namiętnie do tej trojącej strawy, pochłaniając chciwie te płody drażniącej zmysły literatury. Nieszczęściem nikt nad nią nie czuwał, nikt nie badał, czem ona się zajmuje.
I w owym dziecinnym pokoiku, w którym dotąd Henryka błogo zasypiała, lampa świeciła się teraz przez większą połowę nocy przy spożywaniu owej moralnej trucizny.
To pewna, iż dziewczę wiele tych rzeczy nierozumiało, iż wiele pozostało tu ciemnych, nierozjaśnionych myśli dla jej młodocianego pojęcia, domyślała się jednak więcej, niż było potrzeba, a tym sposobem kaziła dziewiczą czystość swej duszy, drażniła wyobraźnię, zdrowie jednocześnie nadwątlając.
Pewnego dnia niespodziewany wypadek sprowadził zmianę w jednostajnem życiu pana d’Auberive i jego córki.
Henryka znajdowała się przy swoim ojcu, gdy Józef, ów siedemdziesięcioletni kamerdyner, wszedł do pokoju niosąc na srebrnej tacy list, zamknięty szeroką pieczęcią lakową, z wyciśniętą na niej hrabiowską koroną i podał go panu d’Auberive.
— Przeczytaj mi ten list, rzekł starzec do córki.
Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 1.djvu/80
Ta strona została przepisana.