Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 2.djvu/145

Ta strona została przepisana.

sędzia, zawyrokuj pan w tej sprawie. Piękna kobieta w pięknej toalecie jest ucztą dla wzroku, nieprawdaż?
— Bezwątpienia, rzekł Jerzy, jest to arcydzieło, ujęte we wspaniałe ramy.
— A więc, mówiła dalej Fanny, dla czegóżby piękna kobieta pogardzać miała owemi jak nazywacie wspaniałemi dla siebie ramami i na mniejszych zebraniach? Dla czegóżby zaproszone pani M. lub X. miały mieć ów wyłączny dla siebie przywilej, podczas gdy zaufane ich przyjaciółki ukazywałby się musiały w swych sukniach ściśle pod górę zapiętych? Krzyczącą byłoby to niesprawiedliwością. Otóż gdy tak dobry, jak pan, przyjaciel poświęca dla mnie swą cało wieczorową gdzieindziej zabawę, uważam sobie za obowiązek tak się przystroić dla niego, jakbym się przystroiła dla świata, czyniąc mu honory przy moim domowem ognisku. Tak sobie to wytłumaczyłam i nie przypuszczam byś pan mógł być z tego niezadowolonym.
Jerzy z pewnością nim nie był, co usiłował wyrazić, lecz głosem tak mocno wzruszonym, iż jego odpowiedź bardzo niejasno myśl przedstawiała.
Piękność Fanny Lambert, zdwojona, że tak powiemy wyż opisanym strojem wspaniałym, oszołomiała młodzieńca. w którego mózgu bezład panować zaczął od chwili wiadomej nam jego rozmowy z panem de Croix-Dieu. Mimo to Jerzy walczył całą siłą przeciw ogarniającemu go coraz bardziej oczarowaniu.
Nie ufając owym pół zwierzeniom barona i jego silnym argumentom co do moralnej strony tej kobiety, pragnął pozyskać w niej kochankę, mroziła go jednak