Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 2.djvu/198

Ta strona została przepisana.

do rozmyślenia się. Proszę o przebaczenie zuchwalstwa do jakiego winnym się być czuję, lecz które chciej usprawiedliwić gorącą dla ciebie miłością. Jutro jeśli pozwolisz, przybędę do ciebie po odpowiedź, od jakiej zależy me szczęście. Wszak zgodzisz się i przyjechać mi pozwolisz?
Niepodobna było inaczej jak potwierdzająco odpowiedzieć, co też uczyniłam.
W kilka godzin później, wróciłam do mego małego domku na przedmieściu, gdzie znalazłam pokojówkę i mego służącego, mocno zaniepokojonych mojem tak nagłem zniknięciem.
Stangret badany przezemnie, opowiedział, iż w przeddzień wieczorem, jakiś mężczyzna przyszedł do niego z rozkazem, jakoby przezemnie wydanym, by nieprzyjeżdżał z powozem po mnie do teatru, ponieważ jedna z mych przyjaciółek odwiezie mnie swoim. Pokojówka potwierdziła prawdę tego zeznania i tym sposobem manewr księcia wyjaśnionym mi został.
Resztę dnia i noc całą spędziłam na rozmyślaniu.
Nie kochałam mojego konkurenta, uczuwałam nie tylko obojętność, ale jakiś wstręt nieokreślony, musiałam jednak wyznać sama w obec siebie, iż odrzucać jego propozycję byłoby do niedowybaczenia szaleństwem i że nigdy już w życiu nie znalazłabym sposobu zapewnienia sobie bardziej uczciwej a świetnej przyszłości.
Co chcesz, mój przyjacielu? mówiła Fanny. My, córy Ewy tak jak skowronki, dajemy się chwytać na zwierciadła. Legalna żona księcia, mimo że to małżeństwo jawnem by nie było, stawała się prawie księżną,