Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 2.djvu/229

Ta strona została przepisana.
XXXVII.

Filip de Croix-Dieu, codziennie widując się z Tréjanem, wypytywał go szczegółowo o to, co mówiono w pracowni podczas bytności wicehrabiostwa de Grandlieu.
Dowiedziawszy się iż wicehrabia wraz z żoną będzie obecnym na tem przedstawieniu, uśmiechnął się z zadowoleniem a powróciwszy do siebie, otworzył mały karnet, zapełniony różnego rodzaju notatkami, kreślonemi pismem hieroglificznem, jakie on sam tylko zrozumieć był w stanie i pilnie wpisywać tam coś zaczął.
Następnie kazał się zawieść do dzielnicy Łacińskiej i wysiadł przed okazale urządzoną kawiarnią „Borgiów.“
Pomieniona kawiarnia licznie zapełniana wieczorem przez młodzież okoliczną, obecnie była pustą zupełnie.
Kobieta w podeszłym wieku, jak się zdawało kasjerka zakładu, pretensjonalnie ubrana, drzemała po za bufetem. Kilka młodych dziewcząt, między któremi i ładne się znajdowały, siedząc przy stolikach czytały dzienniki, lub grały z sobą w pikietę.
Dziewczęta posługujące, porzuciwszy dzienniki i grę w karty, otoczyły w chodzącego Croix-Dieu.
Baron powitał je miłym uśmiechem, a zbliżywszy się do wystrojonej damy, siedzącej przy kasie:
— Jeśli się nie mylę, rzekł, między uczęszczającymi do pani gośćmi, znajduje się kapitan Grisolles?
— Tak panie.
— Możebyś pani raczyła udzielić mi jego adres?
— Nie wiem gdzie mieszka, lecz udaj się pan w tym względzie do jednej z obecnych tu panien. Leokadjo, dodała, usłuż temu panu.