bieta, czarownej urody, która wydawała się być jego córką, zajmowali głąb tego powozu. Ow starzec był to Armand Roger, wicehrabia de Grandlieu, którego przed dwudziestu przeszło laty widzieliśmy wchodzącego do mieszkania pani Angot, celem przyjęcia ostatniej prośby konającej naówczas Klotyldy hrabiny de Randal. Towarzyszącą obecnie wicehrabiemu młodziuchną kobietę, niegdyś Herminię de Randal, widzieliśmy przy urodzeniu, tej samej nocy i w temże samem mieszkaniu, gdzie Henryka d’Auberive wydała na świat syna.
W jaki sposób Herminia, mająca dwadzieścia dwa lat zaledwie, została żoną pana de Grandlieu, liczącego sześćdziesiąty siódmy rok życia? oto o czem pragniemy objaśnić naszych czytelników.
W chwili gdy wspaniały ekwipaż wicehrabiego wymijał powóz barona de Croix-Dieu, ten ostatni, wychyliwszy się po za drzwiczki, złożył niski ukłon panu de Grandlieu. Wicehrabia odkłonił się, lecz nader zimno i obojętnie.
Ow szczegół nie uszedł uwagi barona, który brwi zmarszczył z niezadowoleniem, natychmiast jednak odwrócił głowę, jakby rozproszyć pragnąc przykre wrażenie. Dziwny sarkastyczny uśmiech wybiegł mu na usta, gdy spostrzegł po drugiej stronie ulicy przy trotuarze, na wprost pałacu pana de Grandlieu, stojący powóz, uprzężony we dwa siwej maści konie, na drzwiczkach, którego widocznemi były dwa połączone inicjały S. i R. z markizowską u wierzchu koroną.
Młody o brunatnej cerze, a szarych oczach mężczyzna, siedzący w owym powozie wychylił się zeń, ści-
Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 2.djvu/59
Ta strona została przepisana.