nas zawiózł do „Hotelu Brabant“ gdzie wziąłem dwa pokoje. Baronowa noc przepędziła w jednym z tychże a z rana wsiedliśmy razem na pociąg, jadący do Brukselli.
— Tym sposobem uwiozłeś pan żonę bankierowi i utrzymujesz, że pomiędzy tobą a tą kobietą istniały jedynie przyjacielsko braterskie stosunki.
— Utrzymuję, ponieważ jest to prawdą.
— Dla czego więc ją pan uwiozłeś?
— Ażeby ją wyswobodzić z opłakanej egzystencji, narzuconej jej przez męża, w jakiej pomimo całej bohaterskiej odwagi wytrwać dłużej nie była w stanie.
— Zatem pan Worms unieszczęśliwiał swą żonę?
— Tak, panie.
— W jaki sposób?
— Wszelkiemi jakie istnieją sposobami. Upokarzał ją z przerażającem okrucieństwem, wyrzucał jej w najbardziej gminnych wyrazach, że ją zbogacił, zaślubiając. Utrzymywał stosunki z kobietami najniższej kategorji i do tego stopnia posuwał swoją bezczelność, że te zhańbione istoty sprowadzał w głąb małżeńskiego domostwa.
— Stawiasz pan ważne dowody, w rzeczy samej, rzekł Boulleau-Duvernet, ale jak dotąd nie zostały one potwierdzonemi.
— Są to fakta publicznie znane, odparł Gilbert de Presles. Skandale, o jakich mówię, po kilkakrotnie się powtarzały. Sam nawet byłem świadkiem jednego z podobnych.
— Dobrze. Śledztwo to wykaże. Według słów pań-
Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 3.djvu/113
Ta strona została przepisana.