Jobin, przejrzawszy je potrząsnął głową.
— Ho! ho! gra na giełdzie. Smutny i ostateczny środek, gdy nie można czerpać pełnemi rękoma w kasie, napełnionej cudzemi pieniądzmi! Rzecz dziwna, jak ów Fryderyk Müller wydaje mi się być podejrzanym. Kto może być owa panna A. P. pisząca tak pięknym stylem i ortografią?
Myślał przez chwilę, a potem jak gdyby uderzony jakiemś nagleni światłem zawołał:
— A! gdyby to była Alina Pradier, kochanka barona Worms? Dla czego nie? Tą grubą rybą, o jakiej ona w liście wspomina, że walczyć przeciw niej niepodobna, byłby w takim razie sam bankier. Rywalizacja miłosna pomiędzy kasjerem a pryncypałem, wzrastająca bezustannie potrzeba pieniędzy. Kto wie czy tu nie leży rozwiązanie zagadki? Czy jednak ta kobieta jest Aliną Pradier?, W jaki sposób o tem się dowiedzieć?
Postawiwszy to zapytanie, Jobin rozmyślać począł na nowo, a po kilku sekundach rzekł sam do siebie:
— Sta. Pi... o tem mnie powiadomi.
Skopjowawszy kilka listów z owej prywatnej korespondencji, związał czerwonym sznurkiem i błękitną wstążką obie paczki i położył je na dawnem miejscu.
Przybyły ślusarz zamknął kluczem zamek, a skoro zniknął ślad wszelki dokonanych poszukiwań, Jobin wyszedł z pałacu barona i wróciwszy do siebie na ulicę des Orfévres, zmienił się na wytwornego eleganta, przywdziawszy wykwintne ubranie i bez straty czasu udał się pod numer 151 na ulicę Montmartre, gdzie znajdowały się biura agencji Roch i Fumel.
Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 3.djvu/139
Ta strona została przepisana.