— Precz tańce salonowe i przekleństwo im wraz z obłudą salonów! Zbierajcie się w około mnie młodzieńcy, zobaczycie jak się to zdobywa kawalerów! Zobaczycie czegoście dotąd niewidzieli! Tam gdzie panuje przymus nie ma zabawy!
I zerwawszy szybkim ruchem maskę, odkryła obecnym oblicze Aliny Pradier przezwanej „Pomarańczą.“
Wielu młodych ludzi i niektórzy ze starszych mężczyzn znali osobiście Alinę. Wszyscy wiedzieli o jej bliskich stosunkach z baronem Worms. Nastąpiło więc ogólne osłupienie, w połączeniu ze wstrętnem zgorszeniem. Szmer oburzenia i dające się słyszeć wykrzykniki, zdradzały stan umysłów zebranych tu gości.
Pani Worms wszystko widziała, wszystko zrozumiała.
Śmiertelna bladość pokryła jej oblicze. Przez parę sekund wahać się zdawała, poczem powziąwszy stałe postanowienie, zbliżyła się ku swemu mężowi, który starał się nie stracić równowagi umysłu, wobec ogólnego a tak jawnego oburzenia.
Nastąpiła chwila głębokiego milczenia, grupy się rozstąpiły, dając wolne przejście znieważonej małżonce w jej własnym domu.
Walerja położyła rękę na ramieniu barona i rzekła zaledwie dosłyszanym głosem.
Nie oskarżam cię, panie, żebyś był wspólnikiem nikczemnego planu, jaki się odbył przed oczyma zebranych. Przypuszczam że cię oszukano, nadużyto twej dobrej wiary i wszyscy przekonają się o tem jeżeli