— Okno być musi otwarte, rzekł sam do siebie i tędy umknął ów złodziej.
Postąpił parę kroków aby upewnić się o tem.
Kasjer niechybnie mógł zostać odkrytym. Baron przyzwałby pomocy, nastąpiłoby przyaresztowanie, sąd i galery.
Loc-Earn nosił zawsze przy sobie sztylet w kieszeni. Skoczył jak tygrys i baron w jednej chwili z przerżniętem gardłem padł nie wydawszy krzyku.
Morderca natenczas z potwornym spokojem zapalił świecę, oddarł kawałek papieru, nakreślił list bezimienny pismem zmienionem i nie dozwoliwszy nawet zaschnąć ostatnim wierszom, zgniótł papier i wsunął go w rękę zmarłego.
Reszta szczegółów jest nam wiadoma.
Od owej chwili miesiąc upłynął.
Mniemany Godard właściciel ziemskiej posiadłości w departamencie Seine i Oise pod pozorem dręczących go bólów reumatycznych nie wychodził z mieszkania, gdzie odźwierny przynosił mu obiady i dzienniki.
Po upływie dwóch tygodni, ów więzień dowolny zauważył iż przestano zajmować się sprawą Worms’a. Wszelkie poszukiwania policji w celu odnalezienia Fryderyka Müller były nadaremnemi. Sądzono że ów łotr przemknąwszy się przez granicę, uciekł do Niemiec.
Nikt nie przypuścił, ażeby kasjer mógł się ukrywać w Paryżu i zwolna zapominać o nim poczęto.
Pawdziwa broda odrosła przez ten czas mniemanemu Godardowi pod przyprawną brodą; z końcem miesiąca poznał że ta ostatnia była mu niepotrzebną.
Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 3.djvu/187
Ta strona została przepisana.