w okularach oddalał się, zacierając ręce, lokaj, zbliżywszy się do gazowej latarni czytał wyrazy umieszczone na karcie danej sobie przez niego.
Była ona więcej niż średnich rozmiarów, z grubego białego glansowanego papieru według dawnej mody ze złoconemi brzegami.
Oto dosłowne powtórzenie wypisanych na niej wyrazów:
Służący po odczytaniu karty śmiać się zaczął.
— Poczynam rozumieć, rzekł wsuwając bilet do kieszeni. Mogę bezpiecznie oddać to panu, gdyż jak się zdaje, znać on musi tę damę.
Mężczyzna w okularach minąwszy bulwar, zwrócił się na prawo i zatrzymał się przy drewnianem oparkanieniu, okalającem ruiny spalonego teatru de la Porte-Saint-Martin, jakiego odbudowanie miało się rozpocząć z nadchodzącą wiosną. Wdział swoje palto żółtawe i