potrzebować nie będzie i pozwoliła mi udać się na spoczynek, co też bezzwłocznie uczyniłam.
— Jak wyglądała baronowa podczas tego twego krótkiego z nią się widzenia?
— Wydała mi się bardzo wzruszoną i bardzo smutną. Widząc ją bladą, z zaczerwienionemi oczyma, ośmieliłam się zapytać czy nie jest chorą? Odpowiedziała mi że cierpi na silny ból głowy ale że to przeminie.
— Pani Worms dużo gości przyjmowała u siebie? pytał dalej sędzia.
— Tak, panie, przeważnie mężczyzn. Nudziło to i utrudzało panią, ale co było począć? pan baron z całym prawie Paryżem miał znajomości.
— Między tą liczbą odwiedzających było zapewne kilka osób zostających w bardziej zażyłych stosunkach z panem i z panią baronową?
— Tak, dwóch łub trzech, lecz nadewszystko...
— Któż taki?
— Wicehrabia Gilbert de Presles.
— Młody człowiek?
— Tak, młody piękny chłopiec, bardzo elegancki.
— Często tu bywał?
— Prawie codziennie.
— A wczoraj?
— Był pomiędzy trzecią a piątą godziną. Pan baron nadzwyczaj uprzejmie przyjmował wicehrabiego, a skoro wróciwszy z giełdy zastał go w pałacu, zatrzymał go na obiad.
— Wiadomy ci jest adres mieszkania pana de Presles?
Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 3.djvu/59
Ta strona została przepisana.