Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 4.djvu/137

Ta strona została przepisana.

Oktawiusz wściekał się z gniewu.
— Gdyby on zaczął świstać, powtarzał sobie, milczeć by mu kazano, ja sam bym to uczynił. Lecz w jaki sposób zabronić komuś oklaskiwania?
W antrakcie, między ostatnim obrazem, Grisolles udał się w oznaczone miejsce, a otrzymawszy z rąk barona dwa banknoty tysiąc frankowe, wrócił zadowolony do krzeseł przy orkiestrze.
Przy ukończeniu sztuki, Dinah Bluet została na scenie aż do zapuszczenia zasłony.
— Będzie potrzebowała z dziesięć minut czasu ażeby zmienić ubranie, pomyślał awanturnik, zaczekać należy.
Stał w miejscu patrząc na płynący tłum publiczności, poczem wyszedł zapaliwszy cygaro, a stanąwszy przy bocznych drzwiach, zdziwił się nie dostrzegłszy tu nikogo.
— Gdzież jest ów dobry młodzieniec? zapytał siebie. Miałżeby pozwalać swojej kochance wychodzić dziś samej? Tem gorzej dla barona, jeżeli sprawa do skutku nie przyjdzie. Nie z mojej winy. Stanąłem na stanowisku. Nie zwraca się raz otrzymanych pieniędzy! Do kroć piorunów pięknie byłoby, gdyby ta mała olśniona, oczarowana moją urodą, w nieobecności owego dobrego młodzieńca przyjęła me serce i rękę. Zyskać pieniądze i ową piękną, to zysk nie lada!
Podczas gdy mówił to sobie, kilka minut upłynęło. Drobny deszcz zaczął padać. Zegary wydzwaniały północ. Widowiska wszędzie się pokończyły. Na wilgotnych chodnikach asfaltowych, z rzadka dostrzedz było można jakiegoś opóźnionego przechodnia spieszącego do domu.
— Na pewno ów dobry młodzieniec nie przyjdzie,