Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 4.djvu/16

Ta strona została przepisana.

głośno wzywać ratunku, próbując nadaremnie otrzeźwić swą panią, aż wreszcie posłała po lekarza.
Pan de Grandlieu, przybywszy tego samego dnia wieczorem, zastał żonę leżącą w gorączce, a doktór obawiał się rozwinięcia zapalenia płuc, napróżno dociekając przyczyny tego ciężkiego cierpienia.

II.

Wróciwszy nazajutrz z rama do siebie na ulicę Saint-Lazare, Filip de Croix-Dieu zastał już nadesłany list z poczty. Za pierwszym rzutem oka poznawszy pismo anonima, rozdarł kopertę z gorączkowym pośpiechem. Oto co wyczytał w tym liście:
„X. Y. Z. zna nazbyt dobrze wysoką inteligencję pana barona, aby pomyśleć mógł na jedną chwilę, iż tenże pragnie schwytać lisa dwa razy na jedną i tęż samą przynętę.
X. Y. Z. jest przekonanym, iż nie ma się czego obawiać. Nie zdobywa się jednak ufności nakazem i mimo wszystko, bacznym on będzie.
Jeżeli wszakże pan baron wiedziony szlachetnością, pragnie unicestwić swą przeszłość i korespondować nadal z X. Y. Z. w interesie tego ostatniego, może pisywać do niego w podwójnej kopercie, adresując zwierzchnią do panny Anity, ulica des Saussaies, poste-restante.“
Croix-Dieu po odczytaniu listu odetchnął z ulgą, poszeptując:
— Odpisał! To właśnie czego pragnąłem, teraz jestem już prawie zupełnie spokojny.