Po upływie kwadransa, dwaj towarzysze kapitana, zawieźli jego ciało, w którem zdawała się błąkać jeszcze jakaś iskra życia, do szpitala w Vincennes, i złożyli na ręce zarządzającego szpitalem pieniądze znalezione w kieszeniach ranionego, pieniądze zapłacone za krew Oktawiusza.
Gravat i Tiroux, przyznać musimy na ich dobrą stronę, zachowali jedynie kwotę ściśle potrzebną na zapłacenie śniadania, a pożywieni do syta, i rozweseleni opuścili restaurację, gdzie Grisolles przyrzekł po pojedynku sprawie im poczęstunek.
Późnym wieczorem wracali do Paryża, mocno podchmieleni, krzycząc i śpiewając, za co jako za naruszenie publicznego spokoju, wzięto ich do aresztu.
Oktawiusz wysiadł z powozu na rogu bulwaru Woltera, zwrócił się w stronę placu Chateau d’Eau, skąd, biegi z pośpiechem ku przedmieściu du Temple, i wszedł do domu, gdzie Dinah objęta niewysłowioną trwogą oczekiwała na jakąkolwiek bądź z pola walki wiadomość.
Tak mieszkanie wdowy, jak i pokoik dziewczęcia; wychodziły na małe podwórko podobne do głębokiej studni, zkąd dziewczę nie miało nawet pociechy by w oknie wyczekiwać mogła na przybycie ukochanego.
Właścicielka mieszkania, zacna i litościwa kobieta, dzieliła w pewnej mierze obawę i niepokój swojej lokatorki. Siedziała przy niej od rana, usiłując umacniać dziewczę moralnemi sentencjami, nużąc ją swem wielomówstem poważnem.
Dinah mówić jej pozwalała, nie słuchając wcale zagłębiona w swych myślach i cierpieniu.
Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 4.djvu/168
Ta strona została przepisana.