Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 4.djvu/169

Ta strona została przepisana.

Służąca wdowy, Aniela, postawioną była przez swoją panią na schodach dla pilnowania powrotu Oktawiusza, i powiadomienia naprzód o jego przybyciu.
Młodzieniec ukazał się nagłe, jak pierun. Posłuszna wydanemu sobie nakazowi dziewczyna wołać zaczęła:
— Pani, panienko! Otóż jest, nadchodzi!
— Milcz! zawołał Oktawiusz, wsuwając jej w rękę luidora, ani słóweczka! Chcę je zejść niespodzianie.
I przeskakując po kilka schodów naraz, otworzył nagle drzwi i wszedł wołając: Otóż jestem!
Dinah zerwawszy się z krzesła, krzyknęła, zbladła, i pobiedz chciała ku wchodzącemu, bezsilna jednak upadła na ręce swego przyjaciela, lecz tak niewysłowienie szczęśliwa, iż czuła, że takiej chwili szczęścia umrzeć już można.

XVI.

Zamek de Grandlieu był jedną z owych uroczych miejscowości, jakie po nad brzegami Loary zachwycają turystów.
Ta wielko-pańska, niemal książęca siedziba, zbudowana za panowania Ludwika XIII-go, przez jednego z pradziadów wicehrabiego Armanda, na wzgórzu lesistem, panuje wspaniale nad szeroko rozciągającym się pięknym krajobrazem.
Rozległe łąki, zasiane kwieciem i wielkiemi drzewami, przerzynają tu i owdzie między wyniosłościami wzgórz maleńkie miniaturowe jeziora, na których pływają majestatycznie łabędzie śnieżnej białości.
Blisko od miesiąca, jak wiemy, wicehrabia z Her-