Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 4.djvu/49

Ta strona została przepisana.

Po kilko minutowej rozmowie oceniła wartość moralną pani de Saint-Angot, jak również i pani Saint-Angot wiedziała, co sądzić ma o przybyłej.
Te obie, tak wspólne sobie natury, jak gdyby utworzone do wzajemnego porozumienia się, postanowiły korzystać z siebie i jednocześnie oszukać jedna drugą.
Go stanie się z biedną Dimą? pozostawioną miedzy temi dwiema nędznicami?

IV.

Pani Angot czyli de Saint-Angot, zajmowała mały pałacyk przy ulicy de Saussaie.
Obowiązani jesteśmy podać tegoż małe objaśnienie.
Salon przyjęcia, bardzo obszerny, z oknami wychodzącemi na ulicę i ogród, posiadał dwoje drzwi wielkich i cztery małe, ukryte w jedwabnem obiciu purpurowego koloru w pasy złocone. Pasy te ściśle łącząc się z sobą, ukrywały drzwi tak dobrze, że aby wiedzieć o ich istnieniu potrzeba było je widzieć uchylonemi.
Jedne z owych drzwi wielkich prowadziły do gabinetu urządzonego w rodzaju buduaru, w pośród którego stało hebanowe biurko z szufladami. Tutaj to zwykle wdowa de Saint-Angot przyjmowała swych klientów.
Drugie drzwi wiodły do drugiego, bardziej obszernego buduaru, obciągniętego białą jedwabną materją z błękitnemi ozdobami i meblami w stylu Ludwika XV-go. Był to salon przeznaczony dla wspólnej rozmowy i, poznawania się.
Wreszcie czworo owych małych drzwi tajemniczych, wychodziło do czterech małych pokoików, zbytkownie