siostrzenicy, że dyrektorka agencji małżeństw oczekuje je obie z obiadem, i że pierwsza próba z „Fortepianu Berty“ odbędzie się dnia tego wieczorem.
Dinah przyjęła to oznajmienie z widoczną obojętnością, co podrażniło wielce Melanię Perdreau.
— Jakto? zawołała, nie oceniasz więc jak przynależy zaszczytu jaki nam wyświadcza pani Saint-Angot?
— Cóż mam ci odpowiedzieć moja ciotko? odparła Dinah; wyznam prawdę, że ta dama nie wzbudza we mnie żadnej sympatji.
— Ależ dla czego?
— Niewiem. Nie lubię jej, a tego wstrętu pokonać nie jestem w stanie.
— Wszakże pani de Saint-Angot niemiała dosyć wyrazów uwielbienia dla ciebie? Tyloma pochwałami cię obsypywała.
— Przesadzone pochwały, jakie ranie upokarzają, przykrość mi czynią.
— Ona jedynie pragnie twego szczęścia, i chce ci w osiągnieniu go dopomódz
— Dzięki za jej dobre chęci. Wszak najgorętszem mojem pragnieniem byłoby, iżby się mną wcale niezajmowała.
Melania Perdreau rzuciła się gniewnie.
— Jesteś niewdzięczną! zawołała. Zresztą rzecz to dla mnie wiadoma. Przekonałam się od dawna, że nie masz serca.
Dinah przyjęła te zarzuty milczeniem, a około szóstej wieczorem ciotka wraz z siostrzenicą odjechały na ulice de Saussaie.
Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 4.djvu/66
Ta strona została przepisana.