Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 4.djvu/88

Ta strona została przepisana.

tak ciężko chora? Jak możesz nawet pomyśleć o czemś podobnem doktorze?
— Zresztą, będziemy oba oba czuwali, dodał Croix-Dieu.
— A przysyłaj po mnie bez skrupułu, mówił dalej lekarz, gdybyś dostrzegł, iż moja obecność może tu być w czemkolwiek potrzebną.
— Będę korzysta! z twej łaskawości.
Oktawiusz wyprowadził pana Bernier do przedpokoju, poczem wrócił do Filipa Croix-Dieu, który rozłożywszy się w fotelu przed ogniem kominka poszeptywał z cicha:
— Zapomnienie, mogłoby opłakane następstwa sprowadzić. Ach! gdyby Oktawiusz mógł zasnąć! gdyby!

VIII.

Życzliwe owo pragnienie barona, szczęściem nie spełniło się wcale. Oktawiusz pilnował się, walcząc ze snem co chwila.
Napróżno około trzeciej nad ranem mówił mu Croix-Dieu.
— Mój drogi chłopcze, widzę żeś nadmiernie znużony. Spocznij nieco, proszę. Ja będę czuwał w twem miejscu, wszakże niepotrzebuję ci mówić, że polecenia doktora względem twej małej przyjaciółki wypełnię najskrupulatniej.
— Jesteś baronie człowiekiem serca, wiem o tem, odparł młodzieniec, jestem przekonany, że zastąpiłbyś mnie z najwyższą starannością, pragnę wszelako osobiście czuwać nad Diną. Mój Boże, spędziłem tyle nocy w mem życiu na pijatyce i grze z oszustami, kradną-