Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 5.djvu/82

Ta strona została przepisana.

We dwie godziny potem pan de Grandlieu odprowadzał Andrzeja na stację drogi żelaznej, gdzie młodzieniec wsiadł na pociąg jadący do Paryża.

VIII.

Croix-Dieu przybywszy do siebie na ulicę Saint-Lazare, wstał nazajutrz rano tak rześkim i zdrowym, jak gdyby noc cala w łóżku przepędził; przejrzał przedewszystkiem listy przyniesione z poczty w jego nieobecności. Część owej licznej korespondencji na bok odłożył a przedewszystkiem otworzył dwa najważniejsze listy. Oba nosiły datę dnia poprzedniego.
Pierwszy z nich był od wdowy Blanki Gavard i zawierał te słowa:
„Miałeś opuścić Paryż na dwa dni mój przyjacielu, jak mi o tem mówiłeś, a oto bawisz już tydzień, pozostawiając mnie bez żadnych wiadomości. Codziennie rano posyłam do ciebie a twój służący bezustannie odpowiada, że jeszcze niepowróciłeś i nie wie kiedy przyjedziesz. Co to znaczy? wytłumacz mi, proszę. Ta długa tak przeciągana twa nieobecność, to niewyjaśnione twoje milczenie, tajemnica jaką otaczasz cel swojej podróży, niepokoją mnie wielce.
Przyjdź do mnie jak tylko powrócisz, proszę o to. Potrzebuję widzieć się z tobą. Potrzebuję rad twoich. W obecnej chwili jestem godną pożałowania.
Oktawiusz, ów zapalony szaleniec, którego tak kochasz dla tego, że jest mym synem, sprawia mi nowe zgryzoty i nowe troski, różniące się od tych, jakie znałeś wprzódy, lecz bardziej ważne, ponieważ wypływa