Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 5.djvu/83

Ta strona została przepisana.

jące z nich następstwa opłakanemi być mogą. Niegdyś chodziło o jego majątek i zdrowie jakie rujnował lekkomyślnie. Dziś chodzi o jego honor!
Potrzebuję twojej pomocy, potrzebuję twoich wskazówek, ażeby działając energicznie, przeciąć złe w samym początku jeżeli jest to jeszcze możebnem.
Niech Bóg przebaczy memu nieboszczykowi, że przekazał ów tak wielki majątek owemu szaleńcowi! Nie! takiego błędu ja nie przebaczę mu nigdy!
Oczekuję cię baronie. Przybywaj, co prędzej! Twoja na zawsze

Blanka“.

— Doskonale! wymruknął Croix-Dieu. Niemógłbym pragnąć lepiej!
Otworzył list drugi. Zawierał on co następuje:
„Kochany baronie!
Nie widziałam cię od wieków! Mówią że wyjechałeś nagle z Paryża, niepowiedziawszy nikomu, gdzie się udajesz. Ukrywa się w tem jakaś maleńka intryga, jakieś sekretne rendez-vous z pewną tajemniczą damą. Winszuję ci owego szczęścia nie mając prawa być zazdrosną, nie należy jednak obok tego zapominać o swoich przyjaciołach jacy o nas pamiętają.
Mam bardzo wiele do pomówienia z tobą, lubo ta pogadanka nie będzie wesołą, uprzedzam.
Nie sądź, iż chcę się skarżyć na Jerzego, mimo że często bywa nieznośnym. Wpływ twój jednakże na tego chłopca przydatnym mi być może.
Otwieram w nadchodzący czwartek wielkie tygodniowe przyjęcia. Gdybyś w tym dniu miał u nas nie być,