Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 5.djvu/94

Ta strona została przepisana.

wnego gracza i również jak tamten bogatego.
— Nasz wszelką wolność, wszakże wiesz o tem, odpowiedziała pani de Tréjan. Napisałam ci w liście, i powtarzam, ktokolwiek bądź zostanie wprowadzonym przez ciebie, może być pewien jak najlepszego przyjęcia.


∗             ∗

Nazajutrz przed jedenastą, stół elegancko nakryty w jadalni barona, oczekiwał na mających przybyć dwóch gości.
Wkrótce oni przybyli.
Pierwszy z tych dżentlemenów jest nam już znanym. Służył on za świadka Filipowi de Croix-Dieu i Oktawiuszowi Gavard w pojedynku tego ostatniego z kapitanem Grisoles.
Obaj ci mężczyźni mogli mieć około lat trzydziestu, dobrze wychowani, ubrani według najświeższej mody, dystyngowani w obejściu z pewnym odcieniem angielskiej sztywności, sprawiali jak najlepsze wrażenie.
Zasiedli do stołu.
Podczas śniadania, lokaj usługując wchodził i wychodził z jadalni, toczyła się więc rozmowa między trzema mężczyznami o drobnostkach światowych, wyścigach, teatrze, kobietach i koniach.
Po śniadaniu i czarnej kawie, gdy zapalono cygara, Croix-Dieu wydawszy rozkaz by nie wpuszczano nikogo, zaprowadził obudwóch gości do swego gabinetu, a skoro usiedli zasunął wewnętrzne zamki u drzwi, i sam usiadł.
— Moi dobrzy przyjaciele, zaczął z uśmiechem, pozwólcie mi najprzód przypomnieć sobie w kilku wyra-