— Usuń się pan, powtórzył książę tonem, który coraz wynioślejszym się stawał.
— Panie! zawołał Jerzy stłumionym głosem, nie kazałeś mi się pan przedstawić. Niewiem kto jesteś?
— Moje nazwisko zostało głośno wymienione przez służącego, odrzekł zapytany. Powinieneś je pan był usłyszeć jak je wszyscy zapewne słyszeli.
— Nie słyszałem go widocznie, skoro proszę byś pan mi je wymienił.
— A zatem, i mnie służy prawo zapytać nawzajem, kto pan jesteś?
— Jestem hrabia de Tréjan.
Książe Leon skłonił się zlekka odpowiadając:
— A ja panie hrabio jestem książę Aleosco.
— Nie wierzę temu! zawołał Jerzy.
— Panie! odrzekł książę z wybuchem gniewu.
— Nie wierzę! nie! powtórzył Tréjan, nie wierzę! a to dla nader słusznych powodów. Był tylko jeden książę Aleosco, a ten umarł Posiadam jego akt zejścia, a wdowa po nim pozostała jest dziś moją żoną.
Książe obejrzał się, szukając wzrokiem Fanny.
— Panie hrabio, rzekł zwolna po krótkiej chwili milczenia, ponieważ zarzucasz mi kłamstwo, winienem się wytłumaczyć.
— Czekam na to.
— Jeżeli pan posiadasz, jak mówisz, a czemu wierzę, akt zejścia księcia Aleosco, ten akt został sfałszowanym. Byłem śmiertelnie ranionym ręką mordercy przed kilkoma miesiącami, to prawda, widzisz pan jednak żem ocalał i przybywam. Obok tego uważam so-
Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 6.djvu/44
Ta strona została przepisana.