szy się dopiero na środku dziedzińca z głośnym jękiem i krzykiem.
— Co to jest? Co się stało? pytali, przybiegając razem odźwierny z kamerdynerem, nie rozumiejąc co mogło być powodem tak strasznego przerażenia dziewczyny.
— Pani... och!.. pani i książę, jąkała zaledwie dosłyszanym głosem, zamordowani, zamordowani oboje! krew... krew wszędzie I jakież nieszczęście!.. Boże!.. wielki Boże!..
W ciągu pięciu minut wiadomość o zbrodni rozbiegła się z szybkością iskry elektrycznej na ulicy i w całym okręgu.
Odźwierny pobiegł powiadomić o wszystkiem komisarza policji.
Na początku naszej powieści, opowiedzieliśmy o rozpoczętem śledztwie przez sąd i policyjnego agenta, nazajutrz po zamordowaniu barona Worms. Szczegóły tego śledztwa wzbudziły, jak mniemamy, żywe zainteresowanie czytelników, ponieważ morderca pozostał im nieznanym.
Potrzeba było odnaleść jego ślady, ścigać go bezprzestannie, a ze wszystkich łowów na świecie, polowanie na zbrodniarza jest najciekawszem, i najbardziej zajmującem.
W obecnej chwili nie było ono takiem, ponieważ sprawca podwójnego morderstwa, jest nam znanym.
Wystarczy zatem objaśnienie, iż rzeczy poszły tym torem w pałacyku Le Sueur, jak niegdyś na bulwarze Malesherbes. Komisarz policji wyekspedjowmł bezzwłocznie posłańca do pałacu sprawiedliwości i prefektury.
Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 7.djvu/138
Ta strona została przepisana.