— Przepraszam, zawołał Jobin, właśnie że przemówiła.
— Słyszałeś pan?
— Słyszałem to, co słyszeć było trzeba, nazwisko mordercy.
— Jestżeś tego pewnym?
— Najzupełniej.
— Tym więc mordercą?
— Jest baron de Croix-Dieu.
Zapytującym był młodzieniec, bywający w wyższym świecie, i znający na wskroś Paryż.
— Mylisz się lub łudzisz, Jobin’ie, odrzekł. Pan de Croix-Dieu posiada opinię najuczciwszego dżentlemena. Nie zdoła go dosięgnąć żadne podejrzenie.
— A jednak ja go oskarżam, mówił dalej agent, oskarżam uporczywie, oskarżam na mocy posiadanego upewnienia, a nietylko o popełnienie tej zbrodni, lecz i o inną, dokonaną w podobnych okolicznościach. Oskarżam go o zamordowanie barona Worms przez kasjera Fryderyka Müller, ponieważ ów Müller i Croix-Dieu są jedną i tąż samą osobą. Poznałem tego człowieka przed ośmioma dniami, dziś poznaję tęż samą rękę w morderczym ciosie zadanym ofierze. Zbrodniarz dał się poznać swem dziełem! Przyjmuję na siebie całą odpowiedzialność pogardy, zgadzam się na karę utraty miejsca, jakie zajmuję gdybym zabłąkawszy się w moich domniemaniach, wprowadził sąd na fałszywą drogę. Błagam na imię nieba, pozwólcie mi panowie działać dowolnie. Przysięgam na honor! mówił zapalając się Jobin, przysięgam uroczyście wobec Boga, że zdema-
Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 7.djvu/143
Ta strona została przepisana.