Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 7.djvu/155

Ta strona została przepisana.

jej tylko schronienie pozostało, jedyny człowiek odepchnąć jej nie mógł, ani pogardzać nią nie miał prawa.
Był to ten, przez którego zgubioną została.
Owem, jedynem dla niej schronieniem, był dom tego człowieka.
Herminią o tem wszystkiem nie myślała wcale, zadrżała jednak, gdy idąc długo, bezwiednie, ujrzała przed sobą ulicę de Boulogne.

XII.

San-Rémo przekonany, że ów Zimmermann nie ukaże się już więcej, literalnie obezwładniony, wyszedł z ulicy de l’Echiquier, w chwili gdy zegary wydzwaniały dziewiątą.
Najzupełniejsza apatja nastąpiła po długich dniach trwogi i rozpaczy młodzieńca. Nie wiedział on teraz co zrobić, czego się chwycić? Nie pozostawało mu nic prócz hańby i zaciekłego gniewu. Można było sądzić z pozoru, jakoby opuścił Herminię, ponieważ było już teraz zapóźno na bytność w pałacu de Grandlieu.
Spotkać się z wicehrabią. Na co by się to przydało
Jeśli Zimmermann spełnił swą groźbę, pan de Grandlieu o wszystkiem już wiedział. Obecność kochanka żony, byłaby jedną obelgą więcej dla starca; owe bezczelne zuchwalstwo zwiększyłoby gniew jego. Lepiej było powstrzymać się od tego.
Z opuszczoną głową, słabszy od chorego po przebyciu ciężkiej słabości, chwiejący się, jak człowiek pijany, szedł bezmyślnie ku ulicy de Boulogne.
Szybko, bezwiednie, Herminią zmierzała ku temuż