Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 7.djvu/174

Ta strona została przepisana.

Pracownia dekoratorska znajdowała się o kilka kroków od ulicy Bichat.
Tréjan przechodząc tą ulicą, spostrzegł kartę oznajmującą o pokojach umeblowanych do wynajęcia. Cena tego lokalu była nader umiarkowaną. Oszczędność czasu i pieniędzy! Tréjan opuściwszy więc zakątek w hotelu Saint-Pbar, wprowadził się tu z postanowieniem zamieszkania przez parę tygodni. Mieszkał tu od pięciu dni.

XIV.

Uderzyła siódma nad ranem.
Jerzy, ukończywszy swą toaletę, zakładał w ramy przy otwartem oknie, arkusz zmoczonego papieru dla obeschnięcia, gdy lekko zapukał ktoś do drzwi.
Artysta pospieszywszy otworzyć, ujrzał ze zdumieniem czterech stojących w korytarzu nieznanych sobie mężczyzn, z których jeden miał pod zwierzchniem okryciem przewiązaną szarfę trójkolorową.
Ta szarfa, oznajmiała komisarza policji, w chwili spełniania służbowych obowiązków.
Komisarz wszedł wraz z jednym ze swych towarzyszów. Inni zostali w korytarzu.
— Panie, rzekł Jerzy, kłaniając się, sądzę, iż pan zapewne się omyliłeś.
— Jestżeś pan hrabią de Tréjan? pytał komisarz.
— Tak, panie.
— A więc, rzekł występując Jobin, w imieniu; prawa aresztuję pana!
Artysta zadrżał i pobladł, najmniejsza jednak obawa