z nim robił?
— Na to, ażeby uczynić z Diny Bluet gwiazdę pierwszorzędną. Z łatwością to przyjdzie. Dziewczę posiada talent znakomity. Trzeba jej tylko dawać odpowiednie role.
— Nie panie! zawołał żywo Oktawiusz. Panna Bluet, nieukaże się więcej na scenie.
— Hę? co pan mówisz?
— Mówię, że nie będzie występowała więcej w żadnym teatrze, ani tu, ani gdzie indziej.
— Mylisz się pan, pozwól sobie powiedzieć.
— Dla czego?
— Gdyby panna Dinah porzuciła scenę, zapozwałbym ją i wygrał. Mam kontrakt według wszelkich reguł ułożony; podpisany przez opiekunkę dla ważności aktu, ponieważ panna Bluet naówczas była małoletnią.
— Pojmuję, lecz mimo to wszystko ów układ może być rozwiązanym.
— Tak, za zgodą stron obu, a gdybym ja odmówił mego zezwolenia?
— Zapominasz pan, że w takim razie służy ci prawo dochodzenia strat, i odszkodowania za zerwanie umowy.
— Bezwątpienia. Żądałbym wtedy tysiąc talarów.
— A gdyby panu je zapłacono, uwolniłbyś pannę Bluer?
— Tak, ale...
— Oto trzy tysiące franków, przerwał Oktawiusz, kładąc pieniądze. Zwróć mi pan kontrakt.
Nie było w czem wybierać.
Dyrektor musiał zadosyć uczynić żądaniu przybyłego, przeklinając miłość, jaka mu zabierała najlepszą.
Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 7.djvu/22
Ta strona została przepisana.