Odźwierna opisała szczegółowo postać pięćdziesięcioletniego mężczyzny z gęstym zarostem, w okularach, podobnego do wielu ludzi w tym wieku, noszących zarost i okulary.
— Nie psuj pan sobie jednak krwi, kochany panie, dodała. Jest dopiero pięć minut po siódmej. Skoro nasz lokator oznaczył panu schadzkę, dla czego nie przychodzi?
San-Rémo uczul, iż w głowie mu się mieszać poczyna. Miałżeby się znajdować w obec jakiejś niesłychanej mistyfikacji? Niebezpieczeństwo, o którem sądził, że zażegnanem zostało, miałożby na nowo krążyć nad nim i nad Herminią, a tym razem już bez ratunku. Jakąż nakoniec dziwną tajemnicę ukrywała w sobie nieobecność tego Zimrnerrnanna?
Wróćmy jednak do pałacu de Grandlieu, pozostawiwszy młodzieńca.
Po ukazaniu swej żonie owego zagadkowego listu, oznajmującego na godzinę dziewiątą wieczorem przybycie jakiegoś nieznanego Zimmermanna, pan de Grandlieu wezwany osobistym interesem, kazał zaprządz konie, i wyjechał z pałacu.
Herminia zeszła do ogrodu, i tak jak dnia poprzedniego szukała biletu w skrytce, pod krzakiem. Zagłębiwszy rękę w giętkie sploty bluszczu, uczuła pod palcami papier glansowany. Wydobyła kopertę, a wolnym krokiem doszedłszy do pawilonu, pochłaniała radośnie wyrazy nakreślone przez Andrzeja. „O siódmej godzinie, pisał młodzieniec niebezpieczeństwo zniknie jak sen“.