Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/1002

Ta strona została przepisana.

ściła ta biedna kobieta? Przyobiecała mi, iż przyśle swój adres, a nie uczyniła tego.
— Nic nie wiem... Staraj się, ojcze, o tem powiadomić. Kobieta z małem dzieckiem, nędza je czeka.
— Będę się starał o niej dowiedzieć, a gdy odkryję, gdzie mieszka, powiadomię pana. Cóż porabia Eugeniusz Loiseau?
— Poszedł za przykładem Pawła Beraud; sprzedał całe umeblowanie, a Wiktoryna jest w szpitalu.
— Wiktoryna w szpitalu... czy podobna?... Ha! w każdym razie otrzymała to, na co zasłużyła. Oto jedna z tych, które nie przynoszę zaszczytu rodzinie.
— A pańska stara kuzynka? — pytał irlandczyk — ta dzielna wdowa Ferron, która spotkaliśmy kiedyś w piwiarni przy ulicy Kellera?
— Ach! moja biedna krewna... tej los nie sprzyja.
— No! czyliż ją również spotkało coś przykrego?
— Ciężka zgryzota, ma się rozumieć. Właściciel domu nakazał jej przez komornika, aby się wynosiła z mieszkania, co ją tak strasznie dotknęło, iż padła bez życia na ziemię i od tej chwili została sparaliżowaną na całej prawej stronie ciała.
— A! to wielkie nieszczęście!
— Zapewne! co nie powstrzymało właściciela od wyrzucenia jej na ulicę w tak smutnym stanie zdrowia. Złożono na podwórzu jej ubogą chudobę, a gdybym wypadkiem nie nadszedł był wtedy, możeby była i na tej kupić łachmanów umarła. Na szczęście odnalazłam kąt, do którego ją z jej resztkami przewieziono. Ach! gdybyś pan widział teraz tę biedną kobietę... Kamień zapłakałby nad nią! Literalnie nic nie je, żyjąc tylko wódka, jaką jej przynoszę czasami.
— Dlaczego pan nie odeślesz jej do szpitala?
— Aha! spróbuj pan powiedzieć jej o szpitalu... przywitałaby pana...
— Zarządziłżeś przynajmniej jakąśkolwiek nad nią opiekę tam, gdzie ją umieściłeś?
— W tym domu nie ma nikogo.