— Otwórz, błagam cię, lepsza w każdym razie pewność, niż powątpiewanie!
Zakonnica rozdarła kopertę.
Pierwszą, rzeczą, jaka jej przed oczy podpadła, była odbitka fotografii, którą Misticot wsunął w tę kopertę.
— Czyj to portret? — pytała, przypatrując się Aniela.
— Ja nie wiem.
— Czytaj list prędko... on nas powiadomi.
Siostra Marya drżącym głosem czytać poczęła znane nam wyrazy.
„Jestem przekonany, iż ta przeszłość bardzo czarną być musi i sądzę, że potwierdzisz me zdanie, siostro, widząc załączoną przezemnie do tego listu fotografię. Ta fotografia przedstawia prawdziwego Arnolda Desvigues. Opatrzność pozwoliła mi odkryć ten portret w Blévé, a za pierwszem spojrzeniem przekonasz się, siostro, że całkiem on nie jest podobny do człowieka, jakiego znamy pod nazwiskiem Arnolda Desvignes.
„Jadę w celu odszukania tego, który jedynie ma prawo nosić pomienione nazwisko. Jeśli Bóg pozwoli mi go odnaleźć, lub przekonać się, w jaki sposób i dlaczego ów drugi przywłaszczył sobie to imię, panna Aniela zostanie uchronioną przed najsroższem z nieszczęść.