Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/1024

Ta strona została przepisana.

Zwycięstwo nikczemnika byłe świetnem nad wyraz. Wszak gdyby nie był prawdziwym Desvignes, zkąd mógłby wiedzieć, że na fotografii znajdowała się dedykacya, którą, głośno odczytał. Słuszność po jego stronie zdawała się nie ulegać zaprzeczeniu.
Z chwilą owego zwycięstwa Arnolda położenie dla obu kuzynek stawało się kłopotliwem. Jak wytłumaczyć obecność tego portretu w albumie?
Desvignes, pojąwszy dobrze tę przykrą sytuacyę obu kobiet, korzystać z mej postanowił.
— A teraz pozwól mi pani zapytać — rzekł — zkąd pomieniony portret znalazł się u ciebie?
— To prawda... — poparł Verrière — nic tego nie rozumiejąc, jestem mocno zaciekawiony.
— Jest on moją własnością... — mówił dalej Desvgies. — Jakim więc cudem ta fotografia, przesłana, przezemnie mej matce, tutaj się znalazła?
— Ja dałam ją mojej kuzynce... — wyrzekła zakonnica.
— Pani? — zawołał Desvignes.
— Tak... ja, panie.
— W jaki sposób przyszłaś pani do jej posiadania?
— W krótkości to panu wyjaśnię.
— Czekam na, to niecierpliwie.
— Przed naszym wyjazdem z Paryża — mówiła, siostra Marya — przechodząc jedną z bocznych ulic, zatrzymałam się przed oszkloną wystawą sklepu antykwaryusza, rozpatrując drobne przedmioty naukowe, aby z nich wybrać coś na podarunek dla szkoły sierot przez nas kierowanej. Leżał tam stos starych rycin i fotografij, z pomiędzy których ów portret zwrócił moją uwagę. Przeczytałam dedykacyę, napisaną przez pana dla jego matki. Zaciekawiło mnie to, kupiłam fotografię i umieściłam ją w tym albumie, pragnąc przekonać się, czy ją pan poznasz.
Ksiądz proboszcz poruszył się na krześle niespokojnie, siostra, Marya albowiem popełniła grzech kłamstwa.