Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/1048

Ta strona została skorygowana.

— Będę więc posłusznym... odejdę... Pozwolisz mi jednak powrócić... odwiedzić siebie?
Wiktoryna przecząco potrząsnęła głową.
— Odejdź... odejdź! — szepnęła.
Béraud zrozumiał, iż dłużej nalegać niepodobna mu było. Uniósłszy rękę chorej, złożył na niej pocałunek.
Młoda kobieta, odsunąwszy go, ukryła twarz w poduszki, płacząc.
— Do widzenia... wkrótce... — rzekł zcicha i wyszedł.

KONIEC TOMU V-go.