— Umarł?!— zawołali razem obaj wspólnicy.
— Jakto... nie wiecie o tem? pytał zdziwiony de Nervey. Chyba nie czytujecie dzienników? Jego nazwisko znajduje się na wczorajszej liście oficerów, którzy padli ofiarą cholery w Marsylii i Tulonie.
— To niepodobna! — zawołał Vérriére.
— Dla czego?
— Ponieważ Vandame, odpłynąwszy przed miesiącem, powinien obecnie znajdować się już w Tonkinie, lub bardzo blisko tegoż.
— Powtarzam, że czytałem jego nazwisko.
— Pomyliłeś się, złudzony podobieństwem nazwiska być może.
— Nie; wyraźnie było publikowanem:
„Emil Vandame, porucznik siódmego pułku artyleryj“ Czyż podobna się było omylić? Sądząc że o tem już wiecie, pytałem, czyli wadomość ta nie wywarła złego wgływu na zdrowie mojej kuzynki, która go miała zaślubić?
— Mylisz się... — rzekł Verriére — nigdy nie było mowy, o tem małżeństwie. — Aniela jest narzeczoną mego wspólnika. Wkrótce nastąpią ich zaślubiny.
Desvignes podniósł się z krzesła.
— Racz pan przybyć jutro rano, panie wicehrabio — rzekł, przerywając rozmowę — będziemy się starali zadowolnić twoje żądanie.
Jerzy de Nervey, pożegnawszy obu, wyszedł zdumiony oznajmieniem bliskich zaślubin kuzynki z Arnoldem Desvignes.
— Umarł więc Vandame... umarł! czy podobna? — zawołał Vrriére, skoro drzwi gabinetu zamknęły się za wicehrabią. — Otóż, mój kochany, szczęśliwa wiadomość...
— Tak, jeżeli jest prawdziwą... — odrzekł Desvignes — o czem potrzeba nam się bezzwłocznie upewnić. Czy masz wczorajsze dzienniki?
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/1067
Ta strona została skorygowana.