Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/1070

Ta strona została przepisana.

skiem pozyskać względy mej narzeczonej, widziałem jednak, że jej myśl była gdzieindziej. Widziałem, że jest posłuszną woli ojca, ale z niechęcią to czyni, że pójdzie do ołtarza jako ofiara, co mnie trapiło nieskończenie, jako gorąco rozkochanego w pannie Anieli.
— Nie dziwi mnie to bynajmniej. Moja kuzynka jest śliczną, kobietą, czarowną, zachwycającą! Czy ona wie, że Vandame umarł?
— Dotąd nie jeszcze.
— Cios będzie ciężkim dla niej, lecz pańskie interesa zreguluje to w sposób zdumiewający. Pozbyłeś się pan rywala, szczęście ci sprzyja, do kroć piorunów!
— Jestem zadowolonym z takiego obrotu rzeczy, nie kryję, lecz za zbyt kocham pannę Anielę, abym nie cierpiał na myśl, iż ona boleć będzie — rzekł Desvignes. — Chciałbym, ażeby ów cios wymierzonym jej został ręką łagodną, tkliwą, pańską naprzykład...
Jerzy podskoczył w fotelu.
— Co... moją ręką? — zawołał.
— Czemuż pan nie mógłbyś tego uczynić? Mnie niepodobna oznajmić jej o tej śmierci... pan to dobrze pojmujesz. To byłoby okrutnem, wstrętnem z mej strony.
— A gdyby mój wuj?
— Pan Verrière uczyniłby to w sposób brutalny... Nie lubił Vandama. Opór panny Anieli irytował go do najwyższego stopnia i drażnił... Byłoby rzeczą nader prostą i naturalną, ażebyś pan, jako należący do rodziny, nadmienił o tej śmierci swojej kuzynce podczas rozmowy. Jestem pewien, że z najwyższą delikatnością potrafiłbyś to uczynić.
Jerzy de Nervey poszarpywał wąsa w zamyśleniu.
— Dyabelnie ciężka sprawa... — wyszepnął.
— Sprawa, za którą nieskończenie byłbym panu obowiązanym.
— Lecz gdzież sposobność spotkania się z moją kuzynką?