Wiliam Scott z szatańską, zręcznością zaiste dokonywał dzieła! Z jednej strony popychał Eugeniusza Loiseau w pijaństwo i próżniactwo, z drugiej, czuwając nad Joanną Desourdy, popadającą w coraz cięższą nędze, wiódł jej kochanka do zbliżenia się z Wiktoryną.
Nie tracił z oczów zarówno i wdowy Perrot, jednej ze spadkobierczyń milionów Edmunda Béraut.
Przechodząc niejednokrotnie przed jej sklepem w różnych przebraniach, jakie niedozwoliły go jej poznać, upewnił się, iż ta kobieta znajdowała się zwykle samą od jedenastej godziny do południa, wieczorem zaś od piątej, do szóstej.
Wdowa Perrot powinna była zniknąć jak inni sukcessorowie kupca dyamentów, w którym to celu Irlandczyk otrzymał instrukcye od Arnolda Desvignes.
Will Scott nazajutrz po dniu, w którym widzieliśmy go wraz z Pawłem Béraud, u doktora Richard’a, wyszedłszy ze swego mieszkania na bulwarze Szpitala zwrócił się w stronę środkową Paryża.
Na rogu Ratuszowej ulicy, wszedł do składu norymberskich materyałów, a kupiwszy tam kilka paczek igieł, powrócił z tym sprawunkiem do siebie.
Zamknąwszy się w swoim pokoju, dobył z walizki flaszeczke płynu, a nalawszy takowy na miseczkę i rozłożywszy kupione igły, zasiadł przy stole jak najgorliwszy chemik przy laboratorium.
Uzbrojony grubemi rękawiczkami, maczał kolejne igły w tym płynie, rozkładając je następnie ostrożnie na papierze, pod promieniami słońca dla wyschnięcia, którą, to czynność prowadził z godną podziwu cierpliwośćią blisko przez godzinę.
Zatruwszy tym sposobem połowę kupionych igieł, otworzył okno, a poddawszy je działaniu słońca i powietrza, rzucił się na łóżko dla wypoczęcia po tej iście szatańskiej operacyj.
Po upływie pewnego czasu wstał i oglądać je zaczął.
Wszystkie końce igieł po wyschnięciu pokryły się powłoką trującego pierwiastku. Zebrawszy je ostrożnie w papierki
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/1080
Ta strona została skorygowana.