Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/1103

Ta strona została skorygowana.

Obiad miał się rozpocząć o siódmej i przeciągnąć do późna wieczorem. Niektórzy z przybyłych przyjęli gościnne zaproszenie na nocleg Verrièra, inni postanowili wracać ostatnim pociągiem do Paryża. Co zaś do okolicznych ziemskich właścicieli, ci wszyscy mieli własne powozy do rozporządzenia.
Po południu Desvignes został przedstawionym przez swego wspólnika wielu osobistościom, zajmującym poważne stanowiska, o pozyskanie względów których to osób ów nędznik starał się ze zwykłą sobie zręcznością.
Przy wystawnym i świetnym nad wyraz obiedzie zajął miejsce obok Anieli, otaczając ją ze swej strony najwyższą, uprzejmością, co zwróciło ogólną uwagę.
— Ha! jest to zapewne uroczystość zaręczynowa... — szeptali jedni do drugich. Zobaczycie, że na deser posłyszymy zawiadomienie o bliskiem małżeństwie.
Nie zawiodło ich oczekiwanie.
Gdy wykwintna uczta, a nadewszystko stare wina pierwszych gatunków, obok musującego szampana, podnieciwszy wesołość, uczyniły ją prawie hałaśliwą, Verrière uznał, iż nadeszła odpowiednia chwila, którą przygotował i dzięki której spodziewał się zmusić swą córkę do związku z Arnoldem.
Podniósł się, wskazując gestem, iż chce przemówić.
Głębokie milczenie zaległo wokoło.
— Panowie i panie! — zaczął poważnie. — Wy, którzy uczyniliście mi dziś zaszczyt goszczenia w moim domu, wam, moim przyjaciołom, dziś tu zebranym, śpieszę oznajmić wiadomość, jaka, sądzę, nie będzie dla was obojętną, ufny w waszą, życzliwość, którą dla was chowam nawzajem.
Szmer przychylny przyjął te słowa.
Bankier mówił dalej:
— Nader ważna zmiana nastąpi wkrótce w mojej rodzinie... Jedna z tych, jaka napełnia radością serce kochającego ojca!...
Tu nowy szmer, ale szmer ciekawości przebiegł między zebranymi.