Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/1138

Ta strona została przepisana.

żelaznej gdzie kupił bilet na pociąg wychodzący do Marsylii o w pół do dwunastej.
Zamierzał on udać się do Nicei, nabrawszy z sobą jedynie małe zawiniątko, pugilares wypchany banknotami, papiery, rewolwer i laskę dużego kalibru.
Podczas ostatniej bytności u Verrièra przed wyjazdem z Paryża de Nervey zwierzył im się w tajemnicy, że wyjeżdżą do Monte-Carlo.
Jakoż tegoż samego wieczora opuściwszy Paryż, wyjechał do Nicei i przybył do Monte-Carlo, gdzie ulokował się w hotelu Kontynentalnym.
Pierwszy dzień poświęcił na zwiedzanie miasta, oraz salonu gry, stwierdziwszy, iż w czasie obecnym mało mógł tu spotkać znajomych sobie Paryżan.
Nie był to sezon podróży na południe.
Paryżanie, opuszczając z wiosną Niceo, wracają do niej zwykle dopiero w jesieni.
Ci, którzy poozostają, tworzą oddzielne kółko, jest to świat obcy, cudzoziemski, zpośród którego nikt nie znał wicehrabiego de Nervey.
W tym świecie grano na grube stawki.
Przybywszy wieczorem na salę gry, Jerzy zasiadł do rulety, na którą, jak wiemy, rachował, iż ona wypełni mu poczynione majątkowe szczerby.
Szczęście w rzeczy samej sprzyjać mu zaczęło; w kilku godzinach wygrał trzydzieści tysięcy franków.
Upojony tą pomyślnością, która mu się rzadko zdarzała, grał uparcie, nie odszedłszy od zielonego siołu, aż gdy zamykać poczęto salony, a w nocy marzył, iż zbiera bez liczby miliony.
W trzy dni po przybyciu wicehrabiego do Monte-Carlo Will Scott przyjechał do Nicei i stanął w hotelu Angielskim, przedstawiwszy się za będącego na urlopie oficera kawaleryi.
Przedewszystkiem przejrzał listę podróżnych, zamieszku-