ności alkoholem. Pali się wtedy człowiek za życia. Piękna śmierć... nie ma co mówić!
Wiliam Scott, zadowolony takim obrotem sprawy, poszedł wprost do merostwa Saint-Ouen, gdzie pozyskawszy kopię aktu zejścia Piotra Béraud, zaniósł ją Arnoldowi Desvignes.
Ostatnia więc zapora z przed tegoż usuniętą została.
Z trzynastu spadkobierców Edmunda Béraud, kupca dyamentów, posiadacza pięśdziesięciu jeden milionów, dwóch tylko obecnie przy życiu pozostało, a byli nimi: Juliusz Verrière i jego córka, Aniela.
Droga do sukcesyi otwartą była zupełnie.
Desvignes, zaślubiwszy córkę bankiera, zbliżyłby się tym sposobem do upragnionego celu, dla uzupełnienia którego potrzeba było jedynie odnaleźć ciało Edmunda Béraud, by jego śmierć legalnie stwierdzoną została i ażeby tym sposobem Verrière mógł objąć spadek w swojem i w swojej córki imieniu, jako jedynie dwojga pozostałych sukcesorów.
Ów jednak szczegół przedstawiał trudności poważne, jakie dla każdego innego, niż Arnold człowieka, zdawałaby się być do niezwyciężenia.
W jaki sposób naprowadzić policyę do odkrycia trupa Edmunda Béraud, bez ściągnienia podejrzeń na siebie i na Verrièra?
Były sekretarz z Kalkuty nie troszczył się o rzecz tak drobną.
Wszystko obliczył on i przewidział z góry, skombinowawszy z szatańską zręcznością rozwiązanie tego straszliwego dramatu.
Dwaj jego wspólnicy spełnili już swój obowiązek.
Do niego teraz wyłącznie należało ukończenie dzieła, jakie miało mu przynieść królewski majątek wraz z ręką Anieli.
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/1170
Ta strona została skorygowana.