Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/1178

Ta strona została skorygowana.

w pakiet zwinięte, schował je do małej ręcznej torebki skórzanej.
Załatwiwszy się z tem, wyszedł z mieszkania, a wsiadłszy do powozu, polecił się zawieźć na bulwar Beaumarchais’go, gdzie wszedł do pawilonu, którego był lokatorem od czasu swego przybycia do Paryża.
Tam, otworzywszy szafę, gdzie po spełnionej zbrodni schował walizę Edmunda Béraud, zawierającą jego osobiste papiery, testament i listy, adresowane do wszystkich spadkobierców, wyjął ją z takowej.
Do tych przedmiotów dołączył pakiet, przyniesiony z ulicy Tivoli.
Doczekawszy się nadejścia godziny szóstej, wyszedł z uderzeniem takowej, zabierając z sobą walizkę; wrzucił do skrzynki pocztowej list, adresowany do naczelnika policyi, a zjadłszy obiad w restauracyi pod Czterema Sierżantami, wsiadł na pociąg Winceńskiej drogi żelaznej.
Punktalnie o dziewiątej przybył do domu w alei de l’Echo, a zapaliwszy świecę, umieścił walizkę w umieszczonem w ścianie zamykanem wgłębieniu, gdzie znajdowały się już złożone poprzednio zawiniątka z rzeczami po Edmundzie Béraud.
Klucz od tegoż położył nad drzwiczkami wgłębienia.
Oczekując na Will Scotta, który, jak wiemy, przebyć miał o dziesiątej, Desvignes zaszedł do ogrodu.
Czas był pochmurny, niebo zasnute chmurami.
Tak wokoło domu, jako i w otaczającej go wiosce, ponure panowało milczenie.
Arnold przechadzał się w zamyśleniu, nie spostrzegając, że czas uchodzi, zadumany nad ostatecznym a bliskim rezultatem swoich zbrodniczych zabiegów, urzeczywistnieniem swych marzeń, zaspokojeniem żądzy pochwycenia milionów, a wraz z niemi i ręki Anieli.
Wiatr, powiewający zlekka od wschodu, otrzeźwił go z jego dumań, przynosząc dźwięki zegara, wydzwaniającego na merostwie parku Saint-Maur godzinę dziesiątą.