wą... szczęśliwą bez granic. Bez tej nadziei, bez tego celu, na coby mi żyć przyszło?
Czegóż więc pani spodziewać się możesz po rozmowie, jakiej pragnęłaś? Kocham cię za zbyt wiele, aby ustąpić... dla tej miłości zniosłem niejeden ból srogi, jaki mi zadałaś, niejedno upokorzenie, gdyś okazywała pierwszeństwo znienawidzonemu przezemnie rywalowi. Mimo całego mojego smutku, mimo przekonania, że pani cierpisz, trwam w moim zamiarze. Dlaczego miałbym ustąpić dziś właśnie, gdy zapora pomiędzy mną a nim zniknęła... gdy rywal mój zginął?...
— Emil Vandame żyje w mem sercu... żyć będzie wiecznie!
— Sądzisz więc pani, że będę ganił, iż zachowujesz wspomnienie przyjaciela, tak bliskiego krewnego? bynajmniej! To świadczy tylko o wysoce szlachetnym charakterze pani... jest to jeden powód więcej, by kochać i czcić taką jak ty istotę!...
— O! nietylko o nim wspomnienie zachowuję, lecz moją dla niego miłość!... — zawołała panna Verrière.
— Siłą mojej miłości zmuszę panią, iż kochać mnie będziesz... — odrzekł Desvignes.
— Tak więc, nic pana skłonić nie jest w stanie do zmienienia zwego zamiaru?
— Nic w świecie!
— Lecz zkąd to uporne postanowienie zaślubienia mnie, skoro pan wiesz, że ani serce moje, ani dusza nie będą nigdy do ciebie należały?
— Staną się one mojemi... później... wbrew woli pani. Będę się je starał pozyskać... Kocham cię bowiem szalenie!
— Ha! skoro pan masz tak silną, nieprzełamaną wolę i ja zarówno mam swoją — odpowiedziała Aniela, patrząc śmiało w oczy Arnoldowi. — Posłuchaj mnie pan i chciej zrozumieć,