Aniela, pragnąc w osamotnieniu dać łzom swobodę, odeszła do swoich pokojów wraz z siostrą Maryą.
Co rano młoda zakonnica, wychodząc po mszy z parafialnego kościoła, przechodziła około domku wiejskiego posłańca, który za znacznem wynagrodzeniem zobowiązał się przechowywać u siebie listy do niej adresowane, których przyjmowania nadal, jak wiemy, odmówił proboszcz w Malnoue.
Nie odgadując przyczyny milczenia Misticota, miała nadzieję, że prędzej lub później chłopiec do niej napisze, a ów list jego, kto wie, czyli nie wpłynie na zmianę sytuacyi.
Nazajutrz po podpisaniu kontraktu siostra Marya, jak zwykle, wracając z kościoła, wstąpiła do domku wiejskiego posłańca, położonego u wzgórza wioski.
Żona owego listonosza stała na progu mieszkania.
Spostrzegłszy zakonnicę, gestem ją przywalała.
Siostra Marya, pełna radości, przybiegła.
Miałażby nadejść tak upragniona oddawna wiadomość?
— Wejdź... wejdź jak najprędzej, ma siostro... — wołała kobieta. — Mój mąż zostawił tu list dla ciebie.
I poprzedzając zakonnicę, weszła do izby, gdzie wyjąwszy list z szufladki, podała go jej.
Siostra Marya pochwyciła go drżącą ręką, a spojrzawszy na adres, wydała okrzyk radości.
Poznała pismo Misticota.
Czytelnicy nasi, sądzimy, nie zapomnieli, że na skalistem wybrzeżu Plymouth znaleziono leżącego bez życia, z ciałem przebitem kulami biednego sprzedawcę medalików.
Przeniesiony do infirmeryi komory celnej, został powierzony staraniom angielskiego chirurga.