Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/12

Ta strona została skorygowana.

dodawała jego obliczu, nacechowanemu jednak pewnym wyrazem okrucieństwa i silnej, niezłomnej woli.
Karol Gerard był francuzem, co za pierwszym rzutem oka łatwo odgadnąć się dało.
W chwili gdy przedstawiamy obu tych mężczyzn naszym czytelnikom, pochyleni po nad biurkami, pracują w milczeniu. Bankier sprawdza rachunki, przedstawione sobie przez głównego buchaltera: Gérard otwiera stosy korespondencyj z markami różnych stron świata.
Długa ta i żmudna robota stanowiła część jego zajęć obowiązkowych; on jeden tylko w biurze Banku Anglo-Indyjskiego był zdolnym do jej prowadzenia, dzięki otrzymanemu w młodości starannemu wykształceniu.
Młody ten człowiek mówił dziewięcioma językami; posiadał francuski, niemiecki, angielski, włoski, ruski, hiszpański, arabski, chiński i indyjski.
Więcej niż sto pięćdziesiąt listów w obecnie przed nim leżało. Obowiązanym był odczytać je wszystkie, a zebrawszy treść każdego w kilku wyrazach, przedstawić bankierowi i zapytać go o szczegóły odpowiedzi.
Wkrótce poznajomimy się ściślej z Karolem Gérard, jako jedną z głównych osobistości naszej powieści.
W gabinecie, wśród głębokiego milczenia, słychać było jedynie szelest pióra Mortimera, kreślącego szybko cyfry na papierze, i szmer rozdzieranych kopert przez sekretarza.
Nagle bankier, przestawszy pisać, podniósł głowę.
— Panie Gérard — przemówił we francuskim języku, w którym przebijał akcent angielski — proszę, pójdź pan na chwilę tu do mnie.
Sekretarz zbliżył się do pryncypała.
— Potrzebujesz pan jakich objaśnień? — zapytał.
— Tak... Powiedz mi pan, czy kasyer przygotował rachunek naszego klienta, Edmunda Béraud?
Gérard sięgnął ręką ku stosowi leżących na stole papierów, wydobywając z nich wielki arkusz, pokryty cyframi.