Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/1222

Ta strona została skorygowana.

— Moje dziecię... — rzekł, uścisnąwszy swą córkę — przychodzę cię powiadomić o małej zmianie, dotyczącej twego małżeństwa...
Bolesne przeczucie zawładnęło sercem Anieli.
— Odebrałem dziś zrana niespodziewaną depeszę — mówił dalej Verrière. — Pojutrze będę zmuszonym wyjechać do Hawru, dla likwidacyi w nader ważnej sprawie, nieobecność moja potrwa być może siedem do ośmiu dni...
— Zatem małżeństwo opóźnionem zostanie? — zawołała panna Verrière, której przestrach w radość się zmienił.
— Przeciwnie, me dziecię...
Dziewczę pobladło.
— Przeciwnie? — powtórzyła drżącym głosem.
— Tak... Dziś rano, po otrzymaniu owej depeszy, poszedłem do mera w Malnoue, a następnie i do proboszcza. Wszystko już ułożonem zostało... Twe zaślubiny, które miały nastąpić za trzy dni, jutro się odbędą.
Aniela, aby nie upaść, wsparła się o krzesło, nogi chwiały się pod nią.
— Jutro zatem, w merostwie, o wpół do jedenastej, w kościele, a w samo południe zasiądziemy do stołu z zaproszonymi gośćmi, których już o tem powiadomiłem.
— Jutro... — pomyślała panna Verrière ze drżeniem. — Niepodobna, ażeby siostra Marya na jutro wróciła... Nic więc nie ocali mnie przed tem małżeństwem... Jestem zgubioną!..
Usiłując jednakże całą siłą woli odzyskać utraconą energię:
— To niepodobna, mój ojcze... — szepnęła.
— Niepodobna... dlaczego? — zawołał groźnie Verrière. — Jakież szaleństwo znowu tobą owładać poczyna? Wstrzymać zapowiedziane i ogłoszone małżeństwo? Co znaczy, że zostanie ono przyśpieszonem o czterdzieści ośm godzin? Jest to drobny szczegół, nie mający żadnej wagi... Musisz zawrzeć jutro ten związek... słyszałaś? Musisz... ja tak chcę!.. Znasz