aby nie stracić minuty czasu, i nie opóźnić się na schadzkę umówioną.
Skoro posłaniec ukazał się z listem w bramie domu przy ulice Lepic, odźwierna rzekła do niego:
— Idź pan... ot! tu wprost po wschodach, na piąte piętro, drzwi № 7, pan Trilby jest u siebie.
We dwie minuty później, były pantominista z cyrku Fernando, trzymał list w ręku, a rozdarłszy pierwszą kopertę, na drugiej — wyczytał te słowa: Godzina dziesiąta.
Pod lakową pieczątką znalazł medalik.
— Godzina dziesiąta... powtórzył, nie ma więc minuty do stracenia! — I przebiegłszy z chybkością klowna pięć pięter, pobiegł na ulicę Filipa-Augusta, by o otrzymanem wezwaniu powiadomić swego towarzysza.
Na kilka minut przed dwunastą, znaleźli się obaj pod arkadami Royal. Wraz z uderzeniem tejże godziny ukazał się Arnold od strony ulicy Bretague.
Scott wraz z Trilbym pośpieszyli na jego spotkanie.
— Jest-że co nowego? — zapytał Will.
— Ma się rozumieć... skoro was przywołałem.
— Rozkazuj więc...
— Jutro — rzekł — o dwunastej w południe Trilby ma się znajdować na rogu bulwaru i ulicy Caumartin, w ubraniu, jakie mu wskazałem. Ja tam będę; niech jednak do mnie nie mówi, niech uda jakoby nie znał mnie wcale, jeżeli pierwszy nie przyjdę do niego. Niech będzie cierpliwym, ponieważ wyczekiwanie długo przeciągnąć się może.
— Stawię się niechybnie — rzekł Trilby — nie zbraknie mi cierpliwości.
— Co zaś do ciebie — rzekł Arnold, zwracając się do Scotta — nie opuszczaj ulicy Filipa-Augusta. Od południa ma być zaprzężonym koń do powozu, a ty czekaj w ubiorze woźnicy. Gdy chwila wyjazdu nadejdzie, Trilby cię o tem powiadomi.
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/143
Ta strona została skorygowana.