Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/148

Ta strona została skorygowana.

uczciwym chłopcem, nikt temu nie zaprzeczy lecz w każdym razie jesteś tylko robotnikiem, podczas gdy pan Verrière jest grubym finansistą, mającym pełne sakwy pieniędzy, powozy, konie, służbę w liberyi, i tam dalej. — Gdy się potrząsa milionami nie ma się chęci natenczas do schodzenia w towarzystwa uboższych ludzi, pomnij o tem Eugenjuszu Loiseau.
— Ze strony wuja Verrière spotkam być może nieco oporu w tym względzie, odpał Loiseau, ponieważ jest to człowiek próżny, pozujący na wielkość; przyznaję więc słuszność twemu twierdzeniu co do niego. Na szczęście jednak, istnieje kuzyneczka, wypieszczony amorek, która z ojczulkiem robi, co się jej tylko podoba. Ona każę mu przyjąć nasze zaproszenie, chociażby nawet wołał pozostać w domu u siebie. Jestem pewien, że w tym razie będzie posłusznym swej córce.
— Mówisz o pannie Anieli?
— Tak.
— Masz słuszność zupełną. Dobra, przystępna dla każdego, jak gdyby wcale nie posiadała majątku. Słodka, jak cukierek. Mimo, że jej rodzina jest ubogą, ona ją kocha, nie wypiera się jej. Możesz na jej obecność rachować.
— Wiem o tem... Znam dobrze jej serce.
— A nie tylko ty sam... Ja ją znam również...
— Ty? — powtórzył Eugeniusz zdziwiony.
— Tak... ja... ja! — odparł Misticot. Poznałem i oceniłem ją doskonale. Wyobraź sobie, że dnia pewnego, gdym jak zwykle sprzedawał medaliki koło kościoła, jeden z jej koni powozowych, uderzywszy mnie, na bruk wywrucił. Nie wiele mi złego wprawdzie uczynił, starłem sobie trochę czoło... ot! wszystko. — Z resztą moja to była wina, żem podszedł zbyt blizko powozu. Nie uwierzyłbyś, jak okazała się względem mnie, litościwą!.. Ach! — prawdziwy anioł to dziewczę. Jej wartość poznałem do razu... Cukierek to... mówię ci prawdziwy cukierek! — Mówiliśmy wtenczas o tobie...
— O mnie... z kuzynką Anielą?