Był to dowód osobisty, rodzaj paszportu, wydanego przez władze Kalkuty, z podpisem francuskiego konsula, który stwierdzał tożsamość osoby Edmunda Béraud.
Ów papier, na którym wypisanemi były lata wieku kupca dyamentów, nie mógł nikomu być pożytecznym. Wsunął go więc Desvignes napowrót do portfelu, a wziął inny arkusz, pokryty cyframi, na którym poznał rachunek, spisany własną swą ręką w domu bankierskim Mortimera, przed przybyciem tamże Edmunda Béraut.
Pod owym rachunkiem kapitału był umieszczony podpis bankiera.
— Trzeba to schować... — wyszepnął nędznik. — Lecz czek... ten czek... gdzie on jest, u czarta?
I pochwyciwszy ostatnią paczkę papierów, rozwinął ją drżącemi rękoma tak niecierpliwie, iż omal jej nie rozdarł.
Zaledwie jednak rzucił okiem na napis, wyryty na arkuszu i na pierwsze linie pisma, zbladł nagle, jego oblicze przybrało wyraz obłąkania, pot kroplami wystąpił mu na czoło.
— Do kroć tysięcy piorunów! — zawołał, uderzając w stół pięścią tak gwałtownie, że aż podskoczyła latarnia. — Ach! do miliona czartów... daremnie więc pracowałem! Ten oszust okradł mnie, jak złodziej! Nie poszedł on do Francuskiego Banku, lecz po przyjeździe udał się wprost do Rotszylda, gdzie w depozyt złożył swój czek, nie chcąc sam trudzić się jego inkasowaniem. Oto pokwitowanie z odbioru, napisane ręką samego barona Rotszylda. Wszystko stracone!
I przez chwilę, uderzony tym nagłym ciosem zawodu, siedział osłupiały, bez oddechu prawie, z oczyma utkwionemi w fatalny papier, który trzymał w ręku, nie widząc go prawie.
Każdego innego ze słabszym organizmem człowieka, mózgowa apopleksya zabićby mogła w oka mgnieniu; silna je-
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/193
Ta strona została skorygowana.