Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/23

Ta strona została skorygowana.

Zmarszczone brwi zasępione czoło, wskazywały pracę jakiejś ukrytej myśli wewnętrznej. Usta mu drgały, bez wymówienia jednak wyrazu. Słuchał, jak człowiek, którego życie zależy od słów, mających zostać wygłoszonemi wobec niego.
Mortimer z piórem w ręku przebiegał kolumny cyfr, a zsumowawszy rachunek, rzekł:
— W rzeczy samej, kochany mój kliencie, ogólna suma twego kapitału wynosi pięćdziesiąt jeden milionów, czterysta siedmdziesiąt tysięcy franków, licząc na francuzką monetę.
— Zatem, chciej mi wypłacić, bankierze, czterysta siedemdziesiąt tysięcy franków w biletach bankowych — rzekł Béraud — a wydaj mi czek, na pięćdziesiąt jeden milionów.
— Nie jestem pewien, czy we francuzkich biletach bankowych będę miał u siebie powyższą sumę...
— Mniejsza z tem... przyjmę zarówno i angielskie banknoty.
— Panie Gérard... — zwrócił się bankier do sekretarza — zażądaj, by wypłacono ci z kasy czterysta siedmdziesiąt tysięcy franków w francuzkich biletach, a w braku tychże, w angielskich.
Gérard, wziąwszy pióro, wypisał sumę żądaną na pół arkuszu papieru z firmą handlową domu Mortimera, wstał, a zbliżywszy się do okienka w ścianie umieszczonego, obrócił blachę ruchomą, zamykającą owo okienko, z pod której ukazała się tuba okrągłych kształtów prostopadła.
Mosiężny otwór w tej tubie służył do połączenia gabinetu bankiera z kasjerem, mającym swe biuro na wyższym piętrze.
Sekretarz, położywszy papier, przez siebie napisany na małej tacce mosiężnej, nacisnął guzik elektryczny. Tacka w oka mgnieniu w tubie zniknęła, poczem Gérard powrócił do swej czynności.
Mortimer, wziąwszy leżącą przed sobą na biurku książkę z czekami, zapełnił całą jedną z kart tejże cyframi pięćdziesię-