Z powodów pieniężnych, jakie znają nasi czytelnicy, nie chciał wydać zamąż Anieli, czyli raczej postanowił zaślubić ją później, gdy dojdzie do pełnoletności, mając nadzieję, iż przez ów przeciąg czasu wynajdzie sposób zasklepienia szczerby, zrządzonej przez siebie w posagu, pozostałym po matce dziewczęcia, którym, jako ojciec i opiekun, rozporządzał dowolnie.
— Dlaczegóż nie wymieniasz mi nazwiska owej dziewczyny, dla której chcesz popełnić takie szaleństwo? — zapytał bankier po chwili milczenia.
— Jej nazwiska? — powtórzył Vandame.
— Tak... Jestże to tajemnicą?
Porucznik zapłonął rumieńcem. Usta się jego otwarły, jakgdyby pragnąc wymówić jakiś wyraz, lecz pozostały niememi. Imię Anieli skonało w ciężkiem westchnieniu młodzieńca, nie zostawszy przezeń wymówionem.
— Ha! — zawołał bankier z ironią; — widzę, iż tu potrzeba mówić mnie samemu, gdy ty mówić nie śmiesz. Zrozumiałem, iż chodzi tu o moją córkę.
— Wuju!... — szepnął oficer, pochylając ku piersiom głowę.
— Z tego, co powiedziałeś, wnoszę — mówił Verrière — iż kochasz Anielę i jesteś przez nią kochanym. Tak więc... bez mojej wiadomości, potajemnie, zawiązaliście romans w mym domu? Wiem dobrze... jestem najmocniej przekonanym, iż to jest rzecz czysto sentymentalna pomiędzy wami; znam bowiem ciebie, jako uczciwego chłopca, i znam zarówno dobrze moją Anielkę, ztąd zbyt surowo nie gniewam się o to...
— Nie gniewasz się, wuju? — zawołał Vandame, podnosząc głowę; — zezwalasz zatem... zezwalasz?...
— Przeciwnie... odmawiam! — wyrzekł stanowczo Verrière.
Oficer zbladł.
— Odmawiasz? — wyszepnął.
— Wprost i stanowczo odmawiam. Mogłeś się tego spodziewać. Ileżkroć razy mówiłem ci o mem postanowieniu co
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/242
Ta strona została skorygowana.