Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/246

Ta strona została skorygowana.

Przy troskliwych staraniach kuzynki Aniela wkrótce zdołała pokonać owładające nią osłabienie i zapanować nad swą boleścią.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Opuściliśmy Karola Gérard, a raczej Arnolda Desvignes w chwili, gdy się udawał na spoczynek nie dla snu jednak, lecz, by rozmyślać nad swą obecną sytuacyą i szukać środków do odparcia ciosu, jaki weń tak niespodziewanie uderzył.
Przez kilka godzin ów nędznik dręczył swą wyobraźnię, chcąc gwałtem wynaleźć sposób do pochwycenia milionów, jakie z rąk mu się wymknęły.
Mur nieprzebyty wznosił się przed nim, i mimo całych wysiłków, rozbić go nie mógł.
Rozdrażniony i zdenerwowany, podniósł się, nie zamknąwszy oka noc całą.
Zbliżała się chwila, w której, jak co rano, przychodziła uprzątać odźwierna. Nie chciał, ażeby dostrzegła pakiet, przyniesiony z Parc-Saint-Maure, zawierający przedmioty, ukradzione Edmundowi Béraud.
Wskutek tego, rozwiązawszy worek płócienny i fularową chustkę, dobył z nich zawartość, przedstawiającą znaczny majątek, dla każdego wprawdzie innego, lecz nie dla niego, marzącego o milionach, i włożył to wszystko następnie w szufladę komody, którą na klucz zamknął.
Jednocześnie wraz z banknotami i szkatułką, zawierającą w sobie blisko ze dwa miliony dyamentów i pereł, zabrał on, jak wiemy, portfel Edmundowi Béraud, wraz z pisanemi przezeń listami w Hotelu Indyjskim.
Desvignes nie zwrócił zrazu na te listy uwagi. Obecnie, mając je pod ręką, rzekł:
— Przejrzyjmy, co też zawiera ta obszerna korespondencya?... Spalę ją później, ponieważ rzecz ta prawdopodobnie żadnej dla mnie nie ma wartości.